Z życia Chapteru
Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu!!!
Wtorek, 11.06.2013 to dzień początku wyprawy do Wiecznego Miasta na Harley-Davidson 110th Anniversary Celebration in Rome. Wystartowaliśmy razem ze słońcem – 6:15 i w świetnych humorach ruszyliśmy w drogę. Już sama podróż do celu naszej wyprawy była wspaniałą przygodą.
Pierwszego dnia dotarliśmy do Tulfes w austriackich Alpach, gdzie w malowniczej okolicy zregenerowaliśmy siły na dalszą drogę. Celem na drugi dzień było Calenzano, jednak zanim dotarliśmy do niego odwiedziliśmy muzeum Ferrari w Maranello, gdzie mogliśmy podziwiać niespotykane supersamochody i spotkać samego Enzo. Trzeciego dnia naszej podróży dotarliśmy do Wiecznego Miasta. No i się zaczęło… Niewątpliwie najważniejszym wydarzeniem zagranicznej wyprawy, oczywiście oprócz samego zlotu, było przyjęcie nowych Członków do West Side Chapter, które miało miejsce w dniu 13.06.2013 r. – relacja w odrębnym artykule. Tego samego dnia świętowaliśmy z okazji urodzin naszej Mariolki. Następnego dnia urodziny obchodził Szczypiorek a kolejny dzień to znów święto Mariolki, tym razem imieniny. Okazji wiele więc program bardzo napięty… Prócz pobytu w Ostii – sercu eventu, raczyliśmy się urokami Rzymu. Niestety wszystko co piękne szybko się kończy. W niedzielę ruszyliśmy w drogę powrotną, która od samego początku obfitowała w niespodzianki. Tuż przed samym odjazdem okazało się, że Swerterek ma przebitą oponę, co zmusiło nas do zapakowania jego motocykla na naszego busa serwisowego, który towarzyszy nam zawsze przy tak długich wyprawach. Niestety okazało się, że we Włoszech nie da się naprawić koła w niedzielę, więc Haryś Sweterków jechał na lawecie do Sirmione nad jeziorem Garda – miejsca w którym zaplanowaliśmy pierwszy nocleg powrotnej podróży. Koło udało się naprawić dopiero w Bolzano, ponieważ okazało się, że Włosi w przeważającej części kraju w poniedziałki pracują od 14:30. Prócz maszyny Sweterka figla spłatał nam także Road Glide Rafała, w którym przestało działać ładowanie. Na szczęście dzięki kompetencji Maślaka i pomysłowi przekładania akumulatorów udało się dojechać na kołach do serwisu w Bolzano, gdzie i tę brykę udało się uzdrowić. Szczerze polecamy ten serwis HD. Dalsza podróż przebiegła już bez niespodzianek za wyjątkiem jednego niedopatrzenia i wyczerpaniu paliwa w Electrze Janusza. Jednak i z tym problemem sobie poradziliśmy. Do domów wróciliśmy we wtorek, 18 czerwca. Całą wyprawę można podsumować jako rewelacyjną. W tak doborowym towarzystwie można wybrać się i do samego diabła…